A tak naprawdę nie o babeczkach tylko o związkach. W Kenii. Często widuje się tutaj pary dwukolorowe - albo biały z czarną albo biała z czarnym. Bardzo często. Ciekawa jest tu trochę geneza i przyszłoć tych mieszanych związków.
Biała z czarnym to akurat wiadoma sprawa - w 99,999% przypadków jest to za sprawą kompleksu wielkiego czarnego siusiaka. Takie tu legendy krążą, że potwory z filmu Starship Troopers to pluszowe przytulanki dla grzecznych dzieci. Oczywicie pewnie ta kwestia jest przerysowana (oby!), ale też jak w każdej legendzie - jest tu pewnie ziarno prawdy. Nie wiem, nie widziałem, powtarzam tylko co ludzie na miescie mówią. Czasem przyjeżdżają tu stare, grube, spasione brytyjki czy inne niemki i można zobaczyć tu młode, jurne byczki w towarzystwie tych babek... Smutne. Jak sie pogada z lokalnymi to okazuje się że to jest pewien stereotyp że czarni chłopacy z małych miescin chcą wyrwać (być wyrwanym przez) starą bogatą białą kobietę - jedyna szansa zeby się wyrwać z dna... Smutne, szczególnie, że np. Masaje to bardzo dumni ludzie.
Ciekawsza jest sprawa czarnej z białym. Z punktu widzenia murzynki wyrwanie białego faceta (najchętniej aż do punktu małżeństwa) jest najlepszą rzeczą jaka - się jej wydaje - może się jej przydarzyć w życiu. Bo biały (w postrzeganiu lokalnych) ma fuuurę kasy i wiadomo, że jak się za takiego wyjdzie to do końca życia nie trzeba pracować, można się skupić na ważniejszych rzeczach - torebkach, paznokciach i pilocie do TV. Dodatkowo biali wychowani w innej kulturze traktują kobiety (czarne, białe, niebieskie, zielone, w ogóle - kobiety) diametralnie inaczej niż czarni. Są szarmanccy, kulturni i do rany przyłóż - w przeciwieństwie do lokalnych twardzieli, którzy nie szanują kobiet, zdradzają i mają podejcie typu
za włosy i do jaskini. Tak więc czarna kobieta (tu się mówi - Afrykanka ;-) dużo zrobi żeby takiego biednego faceta złapać. A co ciągnie białego do czarnej? Pojęcia nie mam. Niektóre z nich są naprawdę piękne (szczególnie Etiopki), ale trudno z nimi pogadać o przewadze Rachmaninowa nad Lisztem (czy o innej mniemanologi stosowanej ;-).
A teraz patologie...
Jest tu też pewna grupa kobiet, które doją biednych białych facetów z kasy, potrafią mieć jednoczenie 3-4 facetów i od każdego wyciągać pieniądze. Taki zawód - kochanka, bo wiadomo - biały (lokalnie - Mzungu) ma kasę i jest naiwny, więc trzeba by mu ulżyc... Tylko że biały nie wie, że wpadł w sidła i mysli, że to prawdziwa miłosć itd. Kruche męskie ego jest bardzo łatwe w obsłudze, te babeczki opanowały tą sztukę do perfekcji.
Czasem też zdarzają się tutaj innsze tragedie. Na przykład - jest tu pewien Belg, który założył i prowadzi tu szkołę Thai-Boxingu. Mojego wzrostu, ale waży ze 130 kg i ani grama tłuszczu. Wyżyłowany, taka naciągnięta sprężyna. Otóż ten zabijaka pożenił się z czarną babeczką i mają dzieci i wszystko było wspaniale póki miał pieniądze. Ale kupił wspomnianą szkołę, siłownię, dużo zainwestował i kasa wyszła. I wtedy jego wspaniała (do tego owego czasu) żona przestała dostawać od niego pieniądze więc zaczęła chodzić na imprezki bez niego, znikać na dni całe, a ostatnio zaczęła go nawwet bić! Normalnie płakać się chce jak się widzi tego dużego, twardego faceta z siniakami i obtarciami na rękach i łysej głowie (vide Seksmisja -
Kobieta mnie bije...). Najgorsze, że on nic nie może, bo jakby mu hamulce pusciły i by jej oddał, to tu sądy tylko czekają na takie przypadki. Znalazłby się w więzieniu zanim by się obejrzał a tam już czarni bracia zrobiliby mu z dupy późną, dżdżystą jesień wczesnego sredniowiecza...
Najczęsciej punktem zaczepienia do małżeństwa jest dziecko, na które mówi się tutaj 0.5 (bo jest jak zebra - trochę białe a trochę czarne ;-). Najgorsze, że jak się kończy białemu kasa to własnie to dziecko najbardziej cierpi (no chyba że czarna żona waży 3x tyle co jej biały mąż - nie przesadzam, to się zdaża!), wtedy to on cierpi... i to bardzo.
Oczywicie to co to tu popisałem nie oddaje tego wszystkiego co tu się odbywa, zdarzają się tu normalne, zdrowo partnerskie kolorowe związki, ale to te wyjątki, które potwierdzają regułę. Jak mówią tu koledzy, którzy siedzą tu dłużej - białemu zawsze wydaje się, że jest mysliwym i że to on wybiera sobie babeczkę. Ale tak naprawde tu mysliwy jest zwierzyną. I jeszcze mówią, że jedyny sposób żeby B&W związek przetrwał to wywieźć czarną kobietę z Kenii, wyrwać ją z jej srodowiska, czyli zabrać do Europy czy Stanów i tam może związek przetrwa i będzie szczęsliwy.
To takie różne historyjki o których się tu słyszy i jakie czasem się dostrzega...